Po niezliczonych godzinach paniki wracam do żywych. W mojej głowie panuje chaos.
Przed oczami staje mi twarz napastniczki. Ostre rysy, pełne usta, wyraźnie zaznaczone kości policzkowe, niebieskie oczy i blond włosy.
Ale najważniejszy jest jej wyraz twarzy. W moich wspomnieniach wygląda na spokojną, wręcz zadowoloną...
Nie mogę tego pojąć! Jakim cudem można się tak zachowywać po zamordowaniu kogoś?!
Moje ciało zalewa fala złości. Przecież ta kobieta powinna być bardziej przerażona niż ja!
W tym momencie chcę pojechać na policję, opowiedzieć im wszystko co widziałam.
Gdy jestem już przy drzwiach, gotowa do wyjścia, nagle sobie coś uświadamiam. Przecież moje ciało cały czas było w autobusie (przynajmniej tak myślę, ponieważ pasażerowie chyba by zauważyli, jakbym zniknęła, prawda?). Poza tym, nie mam żadnych dowodów, że tamten facet został zabity. Policja mi nie uwierzy...
Po chwili spokoju, jaki zapanował, gdy postanowiłam jechać na policję, znowu czuję ten paniczny strach...
Może powinnam iść do psychologa? Może ma to coś wspólnego z moją amnezją? W końcu nie pamiętam większości swojego życia, nie wiem kim są moi rodzice...
Muszę przestać rozczulać się nad sobą! Może to tylko jednorazowy incydent? Mam nadzieję, że to nigdy się już nie powtórzy.
Zadzwonię do Hazel, może rozmowa z nią przyniesie mi ulgę? Hazel to moja najlepsza przyjaciółka a zarazem terapeutka. Pomagała mi, gdy obudziłam się w szpitalu, nie wiedząc jak mam na imię.
- Hazel, błagam cię, przyjedź tu! - Krzyczę do niej gdy wreszcie odbiera telefon.
- Spokojnie Li, co się stało? - Mówi spokojnym, kojącym głosem, który jednak wzbudza we mnie lęk. - Coś nie tak?
- Tak! Dzi-dzi- dzisiaj... - Zaczynam się jąkać.
- Czekaj, za chwilę tam będę! - Mówi to i się rozłącza.
Po tej rozmowie jestem bardziej niespokojna niż przed nią.
Zaczynam się zastanawiać, dlaczego głos Hazel spowodował, że spanikowałam... Przecież jest moją przyjaciółką...
Nagle w mojej głowie pojawia się przerażający obraz.
Hazel stoi nade mną, z okropnymi narzędziami w ręce. Zbliża się do mnie coraz bardziej, ciszę rozrywa mój krzyk. Hazel, osoba której ufałam bezgranicznie, okazuje się moim katem.
Wtedy rozlega się dźwięk dzwonka do drzwi. Nie chcę otwierać, jeżeli to Hazel, boję się, że spanikuję. Po zobaczeniu obydwóch wizji (chyba można to nazwać wizją) nie ufam już nikomu.
Jestem otępiała, dlatego ruszam się do łazienki. Ktoś po drugiej stronie drzwi nadal się do mnie dobija.
Staję przed lustrem. Spogląda na mnie z niego dziewczyna z czarnymi włosami posklejanymi w strąki. Jej granatowe oczy są pełne łez, podbródek drży niebezpiecznie. Jej azjatyckie rysy są jakby rozmyte.
To nie mogę być ja.
Przecież jestem silna, nie potrzebuję nikogo. Nie mogę się załamać dlatego, że mam urojenia. Chociaż w sumie to dobry powód. I tak już pewnie ześwirowałam.
Już mam wejść do mojej sypialni, gdy moje serce staje.
Na fotelu siedzi ktoś, kto nie ma prawa tam być.
To blondwłosa zabójczyni, która zabiła tamtego faceta.
Po chwili ciszy odzywa się aksamitnym głosem:
-Cześć.
Przed oczami staje mi twarz napastniczki. Ostre rysy, pełne usta, wyraźnie zaznaczone kości policzkowe, niebieskie oczy i blond włosy.
Ale najważniejszy jest jej wyraz twarzy. W moich wspomnieniach wygląda na spokojną, wręcz zadowoloną...
Nie mogę tego pojąć! Jakim cudem można się tak zachowywać po zamordowaniu kogoś?!
Moje ciało zalewa fala złości. Przecież ta kobieta powinna być bardziej przerażona niż ja!
W tym momencie chcę pojechać na policję, opowiedzieć im wszystko co widziałam.
Gdy jestem już przy drzwiach, gotowa do wyjścia, nagle sobie coś uświadamiam. Przecież moje ciało cały czas było w autobusie (przynajmniej tak myślę, ponieważ pasażerowie chyba by zauważyli, jakbym zniknęła, prawda?). Poza tym, nie mam żadnych dowodów, że tamten facet został zabity. Policja mi nie uwierzy...
Po chwili spokoju, jaki zapanował, gdy postanowiłam jechać na policję, znowu czuję ten paniczny strach...
Może powinnam iść do psychologa? Może ma to coś wspólnego z moją amnezją? W końcu nie pamiętam większości swojego życia, nie wiem kim są moi rodzice...
Muszę przestać rozczulać się nad sobą! Może to tylko jednorazowy incydent? Mam nadzieję, że to nigdy się już nie powtórzy.
Zadzwonię do Hazel, może rozmowa z nią przyniesie mi ulgę? Hazel to moja najlepsza przyjaciółka a zarazem terapeutka. Pomagała mi, gdy obudziłam się w szpitalu, nie wiedząc jak mam na imię.
- Hazel, błagam cię, przyjedź tu! - Krzyczę do niej gdy wreszcie odbiera telefon.
- Spokojnie Li, co się stało? - Mówi spokojnym, kojącym głosem, który jednak wzbudza we mnie lęk. - Coś nie tak?
- Tak! Dzi-dzi- dzisiaj... - Zaczynam się jąkać.
- Czekaj, za chwilę tam będę! - Mówi to i się rozłącza.
Po tej rozmowie jestem bardziej niespokojna niż przed nią.
Zaczynam się zastanawiać, dlaczego głos Hazel spowodował, że spanikowałam... Przecież jest moją przyjaciółką...
Nagle w mojej głowie pojawia się przerażający obraz.
Hazel stoi nade mną, z okropnymi narzędziami w ręce. Zbliża się do mnie coraz bardziej, ciszę rozrywa mój krzyk. Hazel, osoba której ufałam bezgranicznie, okazuje się moim katem.
Wtedy rozlega się dźwięk dzwonka do drzwi. Nie chcę otwierać, jeżeli to Hazel, boję się, że spanikuję. Po zobaczeniu obydwóch wizji (chyba można to nazwać wizją) nie ufam już nikomu.
Jestem otępiała, dlatego ruszam się do łazienki. Ktoś po drugiej stronie drzwi nadal się do mnie dobija.
Staję przed lustrem. Spogląda na mnie z niego dziewczyna z czarnymi włosami posklejanymi w strąki. Jej granatowe oczy są pełne łez, podbródek drży niebezpiecznie. Jej azjatyckie rysy są jakby rozmyte.
To nie mogę być ja.
Przecież jestem silna, nie potrzebuję nikogo. Nie mogę się załamać dlatego, że mam urojenia. Chociaż w sumie to dobry powód. I tak już pewnie ześwirowałam.
Już mam wejść do mojej sypialni, gdy moje serce staje.
Na fotelu siedzi ktoś, kto nie ma prawa tam być.
To blondwłosa zabójczyni, która zabiła tamtego faceta.
Po chwili ciszy odzywa się aksamitnym głosem:
-Cześć.
Super i czekam na więcej :3
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńObiecałam, to jestem. B|
OdpowiedzUsuńNo więc najpierw ja Ci trochę pokrytukuję, potem przejdę do tych lepszych rzeczy. Najpierw obiad, potem deser.
Wydaje mi się, że lepiej byłoby gdyby pierwszy rozdział był prologiem, a ten pierwszym rozdziałem (ale tego nie zmienisz, tak tylko sobie mamroczę). Trochę się gubię w wydarzeniach, czasem zwolnij, pozostań przy jednym temacie, wyjaśnij całą sytuację Leah. Bo poczułam się dziwnie, kiedy wchodzę w jej świat i nagle jestem wrzucona w akcję, a nie mam jak tego odczuć, no bo nie za bardzo znam zachowania bohaterów. Nie chcę ci tyłka skopać, tylko pomóc, bo masz świetny pomysł (no to wynika z nagłówka xD).
No dobra, przejdźmy do deseru. Podoba mi się pomysł amnezji, dwóch światów (nagłówku, dziękuję, że jesteś :||). Myślę, że to będzie niezła historia, więc chcę dowiedzieć się więcej.
Ah, no tak - prosiłabym o dłuuuższe rozdziały. Ten dopiero co zaczęłam czytać, a już się skończył. ;~;
Weny, dziewojo! XD
Gods. Zapomniałam o podwieczorku! XD
OdpowiedzUsuńzapraszam też do siebie (":
http://doyoulikedemons.blogspot.com/